MOJE POSTY
więcej- Zybertowicz w Rawie
- Czy Tusk zdał test łosia?
- Polski EuroGeddon
- Seryjny samobójca grasiuje
- Wyklęci patrioci - żołnierzom wyklętym
- Prawdziwy powód awantury o refundację leków
- Unia - układ zabetonowany
- "Receptowy" protest lekarzy - ad vocem
- Prestiżowa porażka (samorządowców) PSL
- Jacek Kurski przeciwko programowi PiS
MOJE KOMENTARZE
więcej- z których dopiero w drugim czy dalszych akapitach czytelnik dowiaduje się, jakiego kraju dotyczą. Specjalizują się w tym portale internetowe, do których, jak widać, dołączył NE. To może... Rząd zmusza do odpracowania studiów
- bar-bara i lexx to ten sam funkcjonariusz. Służba! Cejrowski będzie pościł przeciwko Madonnie
- Bo krytyka tej podstarzałej zdziry udającej artystkę była celna i zasadna - Cejrowski zresztą zawsze działa im na nerwy :) Cejrowski będzie pościł przeciwko Madonnie
- Bo ciągle się staracie nam tę wolność odebrać. Już się wam trochę udało, już dociągnęliście blisko standardów białoruskich, ale wolność wciąż jeszcze jest. I im bardziej... Cejrowski będzie pościł przeciwko Madonnie
- ale zaraz nawyskakiwało tutaj idiotów! Chyba co poniektórzy cały dzień monitorują Sieć na wystąpienie słów kluczowych "Cejrowski", 'modlitwa", Kościół" itp. i gdy tylko coś znajdą, z... Cejrowski będzie pościł przeciwko Madonnie
ARCHIWUM POSTÓW
« | KWIECIEŃ 2018 | |||||
Pn | Wt | Śr | Cz | Pt | So | Nd |
---|---|---|---|---|---|---|
1 | ||||||
2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 |
9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 |
16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 |
23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 |
30 |
Apage! Nic wam do tego, że pan Wojtek się modli i pości, że egzorcyści upominają się o poszanowanie dla symboli religijnych, a wierzący z obrzydzeniem odwracają się od tego starego pudła udającego nastolatkę.
Póki co, żyjemy w wolnym kraju. Gdy się to zmieni, to będziecie mogli wreszcie pozakładać mundury i kolbami w drzwi łomotać, psy. A teraz wara!
a) nie jest groźny dla tych, którzy mogliby mieć interes w jego uciszeniu
b) jest dla nich groźny, ale ma "bezpiecznik martwej ręki"
c) jest chroniony "systemowo", np. przez stronę przeciwną i to na tyle skutecznie, że olewa jakąkolwiek ochronę osobistą.
d) został wcześniej przejęty i jest przez nich sterowany (ale wówczas neutralizacji mogłaby próbować strona przeciwna).
Próby uszkadzania samochodu traktować można jako testy na zastraszenie, nieudane zresztą. Ci ludzie, przeciwko którym gra Macierewicz, nieczęsto się mylą.
Możliwość d) wydaje mi się mało prawdopodobna, bo jednak poseł Macierewicz bardzo zaszkodził obecnej władzy, można postawić tezę, że bez jego uporu i poświęcenia, niezależne śledztwo smoleńskie dawno straciłoby impet i rozmyło w przestrzeni medialnej. Macierewicz jest jego zwornikiem i jego charyzma i nazwisko podtrzymują zainteresowanie tematem. On też zapewne zbierze polityczne owoce błędów i bezeceństw popełnionych przez Tuska w tej sprawie. Już choćby to wskazuje na ryzyko, na jakie Macierewicz się wystawił. A przecież wcale nie musiał wyrywać się przed szereg - jego dotychczasowa sława wystarczyłaby jeszcze na niejedne wybory do Sejmu. Za to właśnie go szanuję - że zrozumiał, iż do niego należy ta powinność, że musi użyć swego dobrego imienia do wsparcia tej sprawy, kluczowej z punktu widzenia samookreślenia naszego narodu na początku XXI wieku. Ktoś inny na jego miejscu pewnie nie byłby dość dobry, dość pracowity, a nade wszystko - dość odważny i bezkompromisowy, żeby tak wgryzać się w temat, jak buldog.
Co do urynkowienia służby zdrowia i jej prywatyzacji - byłoby to najlepsze dla Polaków wyjście pod dwoma wszakże warunkami:
- wstępem do niego byłoby całkowite uwolnienie rynku ubezpieczeń zdrowotnych
- prywatyzację przeprowadzono by uczciwie.
Na żaden z tych warunków władza przystać nie może z oczywistych względów, więc doprawdy, nie ma o czym rozmawiać.
Powiesz - no to przychodnia. A przychodnia powie - spadaj, nam to niepotrzebne, to ty odpowiadasz własną dupą, a my nie mamy kasy na takie fanaberie, bo kontrakty są głodowe. OK - do zrobienia skanu potrzebny jest skaner, komputer i czas. Lekarz musi go sobie kupić i wozić do pracy. Do każdej pracy, bo przecież w jednej poradni ma kawałek kontraktu, kawałek w innej, w kolejnej przyjmuje prywatnie itd. Tylko po to, żeby chronić dupę przed skurwysyństwem urzędników, bo przecież związku z medycyną nie ma to żadnego. A potem jak NFZ zechce go skarcić i sprawa trafi do sądu, to pokaże w sądzie taki skan i zostanie wyśmiany przez prawników, bo to nie jest dowód w świetle prawa. I witamy u Kafki.
Wiesz jaki będzie tego skutek? Lekarze będą spokojnie podpisywać umowy refundacyjne z NFZ, ale po pierwszej karze np. za błąd w adresie pacjenta czy coś równie strasznego dojdą do wniosku, że bezpieczniej jest wybierać te preparaty, dla których nie ma refundacji. Wówczas rząd uzyska to, do czego dąży - formalnie pacjent będzie miał prawo do zniżek i refundacji, ale praktycznie nie będzie miał do nich dostępu, bo lekarz będzie się bał wypisywać leki ze zniżką. Z medycznego punktu widzenia wszystko będzie grało - pacjent otrzyma ten lek, co trzeba. Tyle, że bez refundacji. Czy jednak można mieć pretensje do lekarzy, że nie będą działać na swoją szkodę?
Podam ci przykład amerykański - do pewnego momentu służba zdrowia była najwspanialszym żerowiskiem dla prawników wyspecjalizowanych w zdzieraniu odszkodowań za najmniejsze, często pozorne, uchybienie względem pacjenta. Odszkodowania te szły w miliony, a składki - w setki tysięcy. Doszło do takich absurdów, że położnik zarabiający rocznie 100 tys. $ płacił 250 tys. $ składki ubezpieczenia OC, a mimo to polisy takie wciąż przynosiły straty dla ubezpieczycieli. W efekcie w niektórych stanach w pewnym momencie nie było komu odbierać porodów - większość położników nie podejmowała się tego zadania ze strachu przed procesami i utratą dorobku życia. Musiały interweniować władze ustawodawcze i odgórnie ograniczyć poziom odszkodowań za błędy medyczne. Przemyśl to w odniesieniu do naszych recept.
Inni uprawnieni - skąd mam wiedzieć, że danemu renciście urząd zabrał rentę? Nie mam dostępu do takich danych.
To jedno, drugie - dlaczego mam być karany za wystawienie recepty refundowanej pacjentowi, któremu refundacja się nie należy? Skąd niby mam wiedzieć, czy ten ktoś został skutecznie ubezpieczony przez swego pracodawcę? Niby mogę się bronić, jeśli okazał się sfałszowanym dokumentem, ale to ja będę musiał dowodzić swej niewinności - jak zdobyć jej dowody jeśli NFZ zechce ukarać mnie za jakiś jednostkowy przypadek np. sprzed 3 lat?
Błąd karalny powinien być uznawany wówczas, jeśli z winy lekarza fundusz poniósł stratę finansową albo pacjent szkodę zdrowotną. I tyle. Tak było dotychczas, ale ktoś cwany uznał, że jak zamiesza na rynku zdrowia, to fiskus zaoszczędzi trochę na lekach refundowanych.
Ja zapłaciłem tylko opóźnionym startem w życiu zawodowym - kiedy moi koledzy, którzy poszli do pracy po szkole mieli te 6 lat stażu, ja dopiero zaczynałem pracę - przez pół roku na wolontariacie, później rok na stażu z pensją sprzątaczki. Kiedy odchodziłem z państwowej służby zdrowia po iluśtam latach pracy miałem pensję na rękę 1200 zł przy średniej krajowej ok. 1500. Pozostałe dochody (dyżury) to najwyżej w porywach do 500 zł. Tak było wtedy, teraz jest lepiej, ale musiałem zmienić branżę.
Natomiast utrzymujący mnie rodzice zapłacili za moje studia harując kilkadziesiąt lat za jakieś psie pieniądze. Gdyby ze swoimi zawodami żyli na Zachodzie, stać byłoby ich nie tylko na moje studia, ale i na domek z ogródkiem, przyzwoity samochód, coroczne wczasy i fundusz emerytalny. Teraz dostają głodowy zasiłek zwany emeryturą i gdyby nie moja pomoc, nie byłoby ich stać na leki. Masz swoją odpowiedź. Chcesz jeszcze?
Kto cię upoważnił do zarzucania mi pogardliwego traktowania społeczeństwa? Nie znasz mnie, nic o mnie nie wiesz, więc jeśli chcesz dyskutować, zachowaj minimum szacunku. Za takie słowa w realu dostałbyś w dziób i na tym rozmowa by się skończyła.
Za słowa o okradaniu pacjenta przez niewypisanie recepty należy ci się co najwyżej litość i skierowanie do psychiatry. Wyłazi z ciebie obrzydliwy komuch, który uważa, że ludzie należą do państwa. Ja jestem wolnym człowiekiem, który płaci swoje rachunki i żąda sprawiedliwego traktowania. Nie pozwolę się szantażować i nie dam się zniewolić takim bezczelnym łachudrom, którzy pod pozorem troski o społeczeństwo chcą wszystkich trzymać w szachu.
Żaden lekarz nie okrada cię z uprawnień, żałosny idioto - okradają cię rządzący rękoma posłusznych urzędników. Lekarz ma cię zdiagnozować i leczyć. Gówno mu do twoich stosunków z ubezpieczycielami i urzędami. Wystawia ci receptę na lek, a sprawą urzędu jest to, czy i jaką zniżkę uzyskasz przy jego zakupie. Jeśli nie rozumiesz tych najprostszych zależności, to nie ma o czym dyskutować. Wypada ci tylko życzyć, byś trafiał na takich lekarzy, o jakich marzysz - bezdusznych urzędników troszczących się o pieczątki i papierki oraz procedury biurowe, zamiast o pacjenta.
Nie biorę dochodów z twoich pieniędzy - pracuję na własny rachunek i od NFZ trzymam się jak najdalej. Po prostu nie zamierzam uczestniczyć w systemie zorganizowanej przestępczości, jaką jest publiczna służba zdrowia w Polsce.
Do serdecznego niezobaczenia, przedstawicielu elektoratu palikociego, w takim razie.
Ale na koniec drobna uwaga, żeby zająć te resztki szarych komórek w twojej pustej głowie - lekarz nie jest niewolnikiem państwa i ma prawo nie podpisywać umów, które uzna za niekorzystne. I o to w tym sporze chodzi. Państwo usiłuje nam narzucić skrajnie niekorzystne i niesprawiedliwe umowy, a my protestujemy i nie chcemy ich podpisywać. Proste. Natomiast jak najbardziej chcemy leczyć pacjentów i wystawiać im recepty na leki zgodnie z wiedzą medyczną. Natomiast ustalaniem, komu należy się refundacja i w jakim zakresie niech się zajmą urzędnicy, bo to ich rola, nie nasza.